Książki, które kupiłam na targach literatury dziecięcej

Wpis powinnam zacząć od marudzenia, że straciłam dużo pieniędzy, ale nie! Ja ich nie straciłam! Ja je bardzo dobrze zainwestowałam. W tym wpisie chwalę się moimi „łupami” z targów Pegazik — Poznańskie Targi Książki, które odbyły się w ostatni weekend marca.

Oferta targowa okiem „anglojęzycznej” mamy

We wstępie muszę przyznać, że jestem bardzo mile zaskoczona ofertą prezentowaną przez targowych wystawców oraz organizacją całego wydarzenia. Naprawdę warto było  wybrać się na targi i to nie raz. Każdego dnia (od piątku do niedzieli) działo się wiele ciekawych wydarzeń. Można było uczestniczyć w warsztatach, spotkaniach z autorami i ilustratorami książek, premierach nowych tytułów, występach, pokazach itp. Oferta bogata i bardzo wartościowa. Stoiska targowe były także bardzo różnorodne i co dla mnie szalenie istotne –  była okazja obkupić się w anglojęzyczne książki! Naliczyłam 3 samodzielne stoiska z anglojęzyczną literaturą dla dzieci oraz znalazłam wiele ciekawych książek do nauki angielskiego, czy do wspierania nauki tego języka, na stoiskach wydawnictw polskojęzycznych. Wśród wystawców był mój zaprzyjaźniony Bookshop u Tobiasza, z jego przemiłą właścicielką Moniką:), gdzie odebrałam swoje zamówienie i dokupiłam jeszcze kilka książek, bo ofertę mieli bardzo kuszącą. Na targach byli obecni przedstawiciele wyd. Usborne oraz jeszcze jedno stoisko z książkami po angielsku.

Moje łupy!

Swoją premierę na targach miała książka, na którą czekałam. „Cat in the Book. Elementarz do nauki języka angielskiego z płytą CD”, autorstwa Ewy Cisowskiej, przepięknie ilustrowany przez Jolę Richter – Magnuszewską, wydany przez Centrum Edukacji Dziecięcej www.publicat.pl. Planuję poświęcić tej książce osobny wpis, bo jest tego warta i przede wszystkim jest warta polecenia.

Bookshop u Tobiasza sprowadził z Wielkiej Brytanii książki na moje zamówienie. Odebrałam je na targach, dzięki czemu nie płaciłam za wysyłkę i mogłam kupić jeszcze więcej książek. I w ten sposób nasza domowa biblioteczka wzbogaciła się o takie tytuły jak:

„Shark in the Park” N.Sharratt (już wcześniej mieliśmy ją w swoich zbiorach i pisałam o niej tutaj, ale nasz egzemplarz cieszy się takim powodzeniem, że musiałam zamówić nowy). Kolejne części tej książki to: „Shark in the Dark” oraz „Shark in the Park on a Windy Day”. Nowości te przeczytałam samotnie, jeszcze nie testowałam ich z dzieckiem (dozuję Mu te książkowe przyjemności), więc na szczegółowy opis jeszcze troszkę poczekacie. Proszę o wyrozumiałość. Jestem jednak pewna, że dalsze przygody shark’a spodobają Mu się bardzo.

Dokupiłam także „Something Beginning with Blue” autorstwa zgranego duetu N.Sharratt i S.Symes, którą już posiadamy, ale zdecydowałam się na wydanie kartonowe, które po prostu jest bardziej wytrzymałe.
    
Ci sami autorzy stworzyli także zabawną historyjkę pt. „Yawn”o ziewaniu właśnie. Tytuł, na który czaiłam się już od dawna i już miałam okazję przetestować z 3 – letnim Synem. Sprawdza się doskonale. Podczas czytania jest wiele śmiechu i gwarantuję, że nie da się uniknąć ziewania podczas lektury.
 

Kolejnym tytułem jest „The Foggy Foggy Forest” także autorstwa N. Sharratt’a. Gołym okiem widać, że składając zamówienie przeglądałam twórczość jednego autora. Po lekturze „Shark in the Park” oraz „Something Beginning with Blue” byłam bardzo ciekawa innych pozycji. Na ten tytuł mam pewien pomysł, żeby z czytania uczynić twórczą i absorbującą zabawę. Ciekawi jaki? Zaglądajcie na bloga.

Kupiłam także książkę z serii Magnetic Dressing Up do samodzielnego ubierania postaci za pomocą magnetycznych ubranek. To świetna książka – zabawka, którą akurat ja wybrałam na prezent, dlatego dziewczęce „Fairies”. Mam świadomość, że grafika w tej książce nie jest zachwycająca, ale sama forma jest tak ciekawa, że można przymknąć na to oko. To bardzo mądra książka – zabawka, która naprawdę jest edukacyjna. Zawiera bowiem opisy sytuacji, w jakich znajdują się wróżki i według nich należy dobrać adekwatny dla nich strój, który trzyma się na sylwetce za pomocą magnesów. Tego typu książka daje wiele możliwości zabawy, bo magnetyczne ubranka można umieścić np. na lodówce, robić z nich zbiory, dopasowywać podpisy itp. My już mamy tego typu książeczkę i na pewno poświęcę jej osobny wpis.

Jedną książkę, chyba najbardziej efektowną, wybrał mój Synek. To „Gallop! A Scanimation Picture Book”, która rozeszła się w czasie targów niczym przysłowiowe świeże bułeczki. Mamy ją tylko dlatego, że poszliśmy na targi dwie godziny po otwarciu i jeszcze jedna się ostała. To książeczka z efektami specjalnymi, która zainteresowała małych i dorosłych. Wypatrujcie na blogu filmiku właśnie o tej książeczce, bo ciężko ją opisać. To trzeba zobaczyć!

To jeszcze nie wszystko!

Jak widać na blogu i na jego fan page, ostatnie dwa tygodnie były dla nas intensywnym czasem eventowym. Tydzień przez targami książek dla dzieci brałam udział, jako blog, w Warszawskim Pikniku Rodzinnym podczas Warszawskich Dni Rodzinnych. Miałam okazję spotkać kilku Czytelników – co było dla mnie niezwykle przyjemne i inspirujące. Poznałam także przemiłych właścicieli mojej zaprzyjaźnionej księgarni Simplybooks, którzy także byli obecni na warszawskim pikniku. Choć impreza ta obfitowała w przeróżne atrakcje, od możliwości wspinaczki po ruchomej ściance, przez zabawy sensoryczne, po możliwość badania wzroku i konsultacje logopedyczne, to ja i tak najbardziej cieszyłam się na przeglądanie książek od Simplybooks. I tak mój starszy Synek, który teraz interesuje się głównie pojazdami został hojnie obdarowany przez księgarnię takim oto zestawem:

Nasza biblioteczka powiększyła się o książeczki związane z pojazdami. Najbardziej ucieszyła nas książeczka „The Wheels on the Bus”, która ilustruje znaną piosenkę. Mam do niej wielki sentyment, bo to pierwsza anglojęzyczna piosenka, którą mój Synek ukochał i, którą sam śpiewał, gdy tylko był do tego zdolny. Za jej sprawą przeprowadziłam pewien eksperyment w warunkach domowych. Z zaskoczenia wręczyłam ją mężowi i poprosiłam, by przeczytał i wiecie co? Nie potrafił! Bo jej nie da się czytać, gdy zna się piosenkę! Ją się od razu śpiewa! Ja zabrałam się do jej czytania w ten sam sposób i automatyczne zaczęłam ją śpiewać. Załączam Wam zdjęcie, spróbujcie przeczytać 🙂

I co? Udało Wam się tylko przeczytać ten fragment? Bo mi wciąż nie 🙂

Books, books, books….

Jestem bardzo szczęśliwa ze spotkań z właścicielkami internetowych księgarni, z uczestnictwa w targach oraz z moich książkowych zakupów i prezentów. Mam teraz tylko jedno zmartwienie… gdzie te książeczki przechowywać, bo na półkach brak miejsca! Jakieś patenty?

Pozdrawiam,
Paulina

Zachęcam Cię do zapisania się do mojego newslettera (każdy subskrybent dostaje darmowego ebooka na temat bajek do nauki angielskiego) oraz do dołączenia do grupy Uczę swoje dziecko angielskiego. Zapraszam do polubienia fanpage Bilikid na Facebooku, obserwowania nas na Instagramie i subskrybowania naszego vloga na YouTube oraz uśmiechania się z nami na TikToku. Jeśli spodobał Ci się ten wpis i uważasz, że warto go przeczytać, będę bardzo wdzięczna jeżeli wyrazisz to w komentarzu, dasz like lub udostępnisz. 

Wszystkie treści na blogu i w social mediach są darmowe. To rezultat mojej ciężkiej pracy, wynikającej wielkiej pasji. Będzie mi bardzo miło, jeśli zechcesz odwiedzić mój sklep i zdecydujesz się na zakup oferowanych produktów. Dzięki temu zarówno blog, jak i ja możemy się rozwijać! 

Jeżeli treści, które publikuję i moje pomysły są dla Ciebie inspiracją do stworzenia czegoś innego i opublikowania w Twoim miejscu w sieci, nie zapomnij podać linka do mojej strony jako źródła Twojej inspiracji. Twórco internetowy – pamiętaj, że kopiowanie treści bez podania źródła jest niezgodne z prawem. 

Udostępnij post