Nasza codzienność w TV
Dziś udostępniam materiał, jaki zrealizowała TVP u nas w domu. To fragment naszej codzienności. Pewnego listopadowego dnia usłyszeliśmy od znajomego księdza Radka Rakowskiego , że w Duszpasterstwie Akademickim, które prowadzi, są studenci z Afryki, a dokładnie z Rwandy. Młodzi, 19, 20 – letni ludzie, którzy przylecieli do Polski na studia. Ksiądz szukał wsparcia, żeby zaopatrzyć studentów w zimową odzież, która była dla nich czymś zupełnie nowym i bardzo kosztownym. Pomyśleliśmy wtedy z Filipem, że przecież to nie jedyny problem, z jakim spotykają się w Polsce młodzi z Afryki. Przecież oni nie mogą pojechać na weekend w rodzinne strony i przywieźć sobie od mamy obiadki w słoikach na następny tydzień, jak to zwykli robić poznańscy studenci. Zaprosiliśmy Rwandczyków na niedzielny obiad, ciasto, kawę, po prostu na spędzenie dnia rodzinnie. Wyszło nam z tego też playdate dla dzieci, bo z pozoru obcy ludzie z drugiego końca świata, okazali się bardzo rodzinni i otwarci zwłaszcza do dzieci. I tak jesteśmy w stałym kontakcie i staramy się regularnie spotykać, a nasi synowie z dumą mówią, że mają starszych kolegów z Afryki, gdzie żyją lwy, słonie i żyrafy!
Znasz hasło “telewizja kłamie”? 🙂
Jak widzisz, trochę zwlekałam z publikacją tego materiału na blogu. Nie do końca satysfakcjonuje nas sposób montażu tego nagrania, a zwłaszcza ucięta wypowiedź mojego męża. Nie ma w niej najważniejszej kwestii, która nam przyświeca. Chcieliśmy podkreślić, że studenci z Afryki potrzebują wsparcia materialnego, chociażby dlatego, że ceny odzieży są dla nich bardzo wysokie, ale najważniejsze, czego im trzeba i o czym sami mówią to spotkania z bliskimi i rodzinna atmosfera, którą od czasu do czasu staramy się im choć trochę zapewnić. Przed nami wspólne kolędowanie, na które już zostali zaproszeni. Już za kilka dni spotkamy się w gronie poznańskich rodzin oraz studentów z Rwandy, żeby razem pośpiewać tradycyjne polskie kolędy oraz bożonarodzeniowe piosenki w wielu językach.
Znajomość języków pomaga kształtować tolerancję u dzieci
W naszym domu obecność języka angielskiego od urodzenia dzieci ma bezpośrednie przełożenie na kształtowanie u nich postawy otwartości i tolerancji. Po pierwsze dzieci, choć jeszcze są bardzo małe (2 i 4 latka), to doskonale rozumieją, że ktoś może nie znać języka polskiego i komunikuje się za pomocą innego języka, nawet niekoniecznie angielskiego. Po prostu używa języka brzmiącego inaczej niż polski. Co za tym idzie, naturalne jest dla dzieci, że ktoś może wyglądać inaczej niż tzw. przeciętny Europejczyk. Obecność języka innego niż ojczysty w codziennym życiu pomaga także w kształtowaniu pojęcia państw i narodowości już u bardzo małych dzieci.
Ukryte korzyści
Gdy zaczynałam przygodę z wychowywaniem dzieci w otoczeniu nie tylko języka ojczystego, nie myślałam nawet o korzyściach, jakie niesie ten typ wychowywania jeśli chodzi o globalne podejście dzieci do życia. Moi synowie, którzy teraz mają 2 i 4 lata, są zdecydowanie bardziej otwarci na przedstawicieli innych kultur, niż ich rówieśnicy, a nawet dzieci starsze. Nie wywołuje u nich zdziwienia fakt, że ktoś ma bardzo ciemną, albo bardzo jasną skórę, w porównaniu do ich własnej. Że czyjaś fryzura jest bardzo bujna (afro:), czy oczy bardziej skośne. Jeśli mam być szczera, to moi synowie przy pierwszym kontakcie z osobą pochodzenia afrykańskiego, chińskiego, czy hinduskiego, nie zwracają uwagi na wygląd zewnętrzny, a raczej na drobne szczegóły, których już my – dorośli, nie dostrzegamy, np. rysunek na ubraniu.
W wielkim mieście i w międzynarodowej firmie to proste
Możesz teraz pomyśleć, że mam łatwo, bo mam dostęp do ludzi pochodzących z różnych zakątków świata. W porównaniu do przeciętnego człowieka, tzw. statystycznego Polaka, obracam się w międzynarodowym towarzystwie, więc to oczywiste, że dzieci też się w nim obracają. Mieszkam w jednym z większych miast Polski, więc mogę spotykać ludzi z innych krajów na ulicach Poznania. Mogę brać udział w międzynarodowych spotkaniach organizowanych z inicjatyw miejskich, albo sama pokusić się o organizację takowych np. playdates.
Pracuję w szkole międzynarodowej (International School of Poznań), w której codziennie spotykam się z uczniami, ich rodzicami i nauczycielami z różnych krajów. Zatem łatwo o takie kontakty, prawda?
W małej polskiej wiosce nie ma takich możliwości ?
A co ma powiedzieć mama, która wychowuje swoje pociechy w mniejszej miejscowości, czy w pięknej, polskiej wiosce? No przecież zero możliwości, by wziąć udział w międzynarodowym spotkaniu.
Ja się wychowałam w takim właśnie środowisku. Miałam bardzo ograniczało możliwości kontaktów z osobami z innych krajów. Pochodzę ze Starachowic, niewielkiego miasta w województwie świętokrzyskich, gdzie spędziłam dzieciństwo i wczesną młodość. Moi rodzice dbali o moją językową edukację, zapewniając mi prywatne lekcje angielskiego z przemiłą nauczycielką Dominiką :), którą uwielbiałam. W liceum brałam udział w dwóch wymianach międzynarodowych i dopiero w wieku 17 lat pierwszy raz wyjechałam autokarem za granicę, aż do Niemiec! “Aż do Niemiec” piszę z pewnym humorem, bo dziś przejeżdżam autem tę granicę i w ogóle tego nie zauważam. Wtedy, na początku lat 2000 była to dla mnie wielka wyprawa do innego kraju. Złapałam bakcyla, emocje towarzyszące poznawaniu innego stylu życia bardzo mi podpasowały i zapragnęłam więcej. Tak zaczęła się moja wieloletnia przygoda z podróżowaniem na Europejskie Spotkania Młodych organizowane przez Wspólnotę z Taize do wielu krajów w Europie oraz do samego francuskiego Taize. Potem podróże niskobudżetowe na własną rękę, autostopem po Europie, nauczycielskie wyjazdy szkoleniowe poza kraj i tak już zostało aż do dziś! Jak tylko mogę, to korzystam z okazji poznania nowego! Czyli jednak ta mała miejscowość i ta niezróżnicowana społeczność nie była dla mnie przeszkodą w odkrywaniu innych kultur.
Bilikid i międzynardowe znajomości
W 2016 roku powstał Bilikid. Wówczas nie znałam wielu obcokrajowców żyjących w Poznaniu i nie pracowałam w międzynarodowej placówce. To dzięki blogowi poznawałam nowych ludzi, często pochodzenia innego niż polskie, choć blog dedykuję Polakom. Dzięki rozwojowi bloga zmieniłam pracę z powszechnej szkoły podstawowej na międzynarodową. Bilikid przyczynił się ogromnego rozwoju mojej wiedzy, kontaktów i zmiany stylu życia.
Gdy zaczynałam wychowywać dzieci w dwóch językach, nie mialam tego całego zaplecza, które mam teraz. Mimo to zdecydowałam się na taki styl wychowania.
Język to nie tylko słowa
Opowiadam Ci o tym wszystkim, dlatego, że chcę Ci uświadomić, że języki to coś więcej niż kody porozumiewania się, wymiany komunikatów. To nośniki kultury, cech i stylów życia.
Oprócz języka sensu stricte, udaję się nam rozwijać u dzieci postawę tolerancji i otwartości. Dzieje się to m.in za sprawą konkretnych narzędzi. Pierwszym jest konkretny język – polski, angielski, niemiecki, włoski. Choć te dwa ostatnie funkcjonują u nas rzadko w praktyce i na zasadzie pojedynczych słów. Kolejnymi “narzędziami” tej kulturowej edukacji są książki oraz piosenki. O nich więcej opowiem Ci w następnym wpisie, w którym dowiesz się konkretnie jakie książki znają moje dzieci i jakie utwory towarzyszą nam w przekazywaniu języka i w tym samym czasie wartości takich jako otwartość, tolerancja i szacunek dla odmienności.
Zachęcam Cię do zapisania się do mojego newslettera (każdy subskrybent dostaje darmowego ebooka na temat bajek do nauki angielskiego) oraz do dołączenia do grupy Uczę swoje dziecko angielskiego. Zapraszam do polubienia fanpage Bilikid na Facebooku, obserwowania nas na Instagramie i subskrybowania naszego vloga na YouTube oraz uśmiechania się z nami na TikToku. Jeśli spodobał Ci się ten wpis i uważasz, że warto go przeczytać, będę bardzo wdzięczna jeżeli wyrazisz to w komentarzu, dasz like lub udostępnisz.
Wszystkie treści na blogu i w social mediach są darmowe. To rezultat mojej ciężkiej pracy, wynikającej wielkiej pasji. Będzie mi bardzo miło, jeśli zechcesz odwiedzić mój sklep i zdecydujesz się na zakup oferowanych produktów. Dzięki temu zarówno blog, jak i ja możemy się rozwijać!
Jeżeli treści, które publikuję i moje pomysły są dla Ciebie inspiracją do stworzenia czegoś innego i opublikowania w Twoim miejscu w sieci, nie zapomnij podać linka do mojej strony jako źródła Twojej inspiracji. Twórco internetowy – pamiętaj, że kopiowanie treści bez podania źródła jest niezgodne z prawem.
Pozdrawiam,
P.S. A może jesteś z Poznania i chcesz przyjść na nasze międzynarodowe kolędowanie? Daj znać w komentarzu, to podam szczegóły spotkania.
Jeżeli treści, które publikuję i moje pomysły są dla Ciebie inspiracją do stworzenia czegoś innego i opublikowania w Twoim miejscu w sieci, nie zapomnij podać linka do mojej strony jako źródła Twojej inspiracji.
Jeśli spodobał Ci się ten wpis i uważasz, że warto go przeczytać, będę bardzo wdzięczna jeśli wyrazisz to w komentarzu, dasz like lub nawet udostępnisz 🙂
Zapraszam także do polubienia fan page Bilikid na Facebooku, obserwowania nas na Instagramie i YouTube.