Jak wytłumaczyć dziecku co to są granice, kraje i języki?

W tym wpisie opowiem, jak wytłumaczyłam 4 – latkowi istnienie różnych krajów i różnych języków. W praktyce, moje objaśnienie okazało się całkiem sensowne i skuteczne, bo echo tygodniowego wyjazdu do Włoch, przez Niemcy, słychać jeszcze dziś! Zapraszam do czytania.

Wakacyjne podróże – nauka w praktyce

Wspominałam już na blogu o pierwszym etapie naszych rodzinnych wakacji, które zaczęliśmy w Toskanii. Precyzyjniej mówiąc, wakacyjną podróż rozpoczęliśmy w Polsce. Najpierw kierowaliśmy się na niemieckie lotnisko, a naszą destynacją była włoska Piza. Tym sposobem jednego dnia byliśmy w trzech krajach (rano w domu, w Polsce, potem na lotnisku Schonefeld w Niemczech, a wieczorem we Włoszech).
Wcale nie logistyka była dla mnie największą trudnością (bo to jak zawsze ogarnął mój niezastąpiony mąż i manager bloga – Filip).

Jak wytłumaczyć dziecku co to są granice, kraje i języki urzędowe? 

Trudnością było dla mnie przystępne wytłumaczenie 4 – latkowi (i przysłuchującemu się wszystkiemu 2 -latkowi) co to są kraje, granice, języki urzędowe i cała „administracyjna reszta”. To przecież taka abstrakcja dla kilkulatków, które dopiero niedawno zaczęły skrzętnie kolekcjonować życiowe doświadczenia. Zaplanowałam sobie w głowie takie „trójki językowe”- czyli komunikaty, w których przeplatają się trzy języki: polski, angielski i niemiecki. Po polsku powiedziałam taki wstęp, że jesteśmy w innym kraju, gdzie jest inna flaga niż w Polsce i inny język niż polski i angielski. Potem przetłumaczyłam to na angielski, żeby wyraźnie wybrzmiało „Not English”. Potem powiedziałam że ten kraj to Niemcy i ludzie mówią tu po niemiecku. Potem użyłam takich krótkich, ale konkretnych komunikatów: „Nie Polska. Nie mówi się tu po polsku. Not England. People don’t speak English. We are in Germany, people speak German. To Niemcy, ludzie mówią tu po niemiecku. Es ist Deutschland. Die Leute sprechen Deutsch.”  Tych samych komunikatów użyłam, jak dolecieliśmy do Włoch! Oczywiście niemieckie zdania zastąpiłam włoskimi.

Poliglotka? Nie!
Korzystam z elektronicznej pomocy

Proszę, nie myśl sobie teraz, że taka ze mnie ciotka – poliglotka. Coś tam z niemieckiego pamiętam jeszcze z liceum, a już ponad dekada minęła od ukończenia LO, zaraz będzie dekada od ukończenia studiów!!! OMG!!! Naprawdę? A ja ciągle czuję jakby to było kilka miesięcy temu… Mam ambitny plan odświeżyć znajomość tego języka. A włoskie zdania buduję z ogromną pomocą translatora. Niedawno zaczęłam uczyć się tego języka wraz z dziećmi, czyli uczymy się na razie pojedynczych słówek lub wyrażeń inspirowanych codziennym życiem. Bo właśnie tak, w naturalny sposób zaczęliśmy uczyć się we Włoszech. Synek często pytał jak dany wyraz czy zdanie będzie „italiano”? 

Mix językowy na szczęście nie pomieszał nikomu w głowie

W poprzednim wpisie o wakacjach (a dokładnie tutaj), wspominałam, że dziennie używaliśmy 5 języków, bo nasz najbliższe towarzystwo było międzynarodowe. Mimo to, dzieciaki bez problemów odnajdywały się w tej mieszance. Bo oprócz 4 – letniego Karolka był nasz młodszy synek (niespełna 2 – latek, oraz dwaj kuzyni z Węgier, w wieku 7 i 11 lat). Naszemu porozumiewaniu się tam, na miejscu, w Toskanii, przyświecała zasada konkretny język do konkretnej osoby. Komunikaty były bardzo proste „Auntie – in English”, „Onkel-  auf Deutsch”,  „la signora – italiano”, „granny and grandpa in English” na zmianę z „babcia i dziadek po polsku”. 
Wiem, że może się pojawić wątpliwość, że te komunikaty są prymitywnie proste, ale to jeden ze sposobów poukładania sobie językowej rzeczywistości w głowie. Funkcjonują one u nas jak hasła – „przełączniki ” na zmianę języków. Rozwijam ten temat na swoim kursie online „Jak zacząć uczyć swoje dziecko angielskiego”. 

Rezultaty

No i po tygodniu sielsko – anielskiego pobytu we włoskiej agroturystyce, wracając, gdy w drodze powrotnej wylądowaliśmy  w Niemczech,  Karol zapytał mnie tuż po wylądowaniu, takim oto mixem języków: „Mommy, a teraz auf Deutsch?” … no zatkało mnie! Bardzo pozytywnie oczywiście! W maju miał dopiero 4 . urodziny i tyle już rozumie? Cudownie!  Słyszy te różnice między językami, kuma, że są różne kraje, aż żal tego nie wykorzystać! 

I choć jedna pani, w grupie facebookowej dotyczącej języka włoskiego, wyśmiała mnie, że niemożliwym jest, że dziecko po tygodniu w Italii  załapało język i melodię włoskiego, to ja jednak upieram się przy tym stwierdzeniu. Według moich obserwacji coś tam jednak załapał!
Właśnie minął miesiąc od naszego powrotu z pierwszego wakacyjnego wyjazdu, a mój synek codziennie wtrąca w nasze rozmowy i zabawy jakieś włoskie wyrazy. Najczęściej słyszę „cappuccino per favore” itp. wyrażenia codzienne, które chłonął! 
Idąc za ciosem i trzymając się doświadczeń dzieci, postanowiłam rozwijać wątek języka włoskiego i niemieckiego póki co na własną rękę. Przerobiłam karty demonstracyjne do języka angielskiego na trójjęzyczne karty. A od września planuję spotkanie z native speakerem języka włoskiego, z którym mieliśmy okazję spotkać się kilka razy przed wakacjami. 

Po co?

Nie twierdzę teraz, że mam ciśnienie wychowywać poliglotów. Chcę tylko wykorzystać naturalne zainteresowanie moich dzieci językami. Zawsze staram się wykorzystywać naturalne otoczenie i aktualne sytuacje d nauki przez doświadczenie i zabawę. Staram się nie stwarzać sztucznych sytuacji edukacyjnych, tylko korzystać z kontekstu, z powiązania otoczenia z tym, co akurat się dzieje. Więcej o kontekstowym przyswajaniu języka możesz zobaczyć i posłuchać w na moim vlogu na YouTube w odcinku poświęconym temu tematowi. 

Nie zmierzam wielce organizować im teraz lekcji, ale jedynie wplatać pojedyncze słówka w zabawie, na spacerach, w naturalnym kontekście. W myśl tego, co głosi dr Sonia Szramek – Karcz, która przewodzi projektowi naukowo – dydaktycznemu  Languages & Emotions.

Jestem bardzo ciekawa, jak Twoje wakacyjne doświadczenia przekładają się na podejście do nabywania nowych umiejętności. Coś nowego, zainspirowanego wakacjami, pojawiło się w Twojej rodzinie? Będzie mi bardzo przyjemnie, jeśli podzielisz się w komentarzu na blogu lub fanpage na Facebooku, czy koncie na Instagramie. 

Pozdrawiam,
Paulina

Zachęcam Cię do zapisania się do mojego newslettera (każdy subskrybent dostaje darmowego ebooka na temat bajek do nauki angielskiego) oraz do dołączenia do grupy Uczę swoje dziecko angielskiego. Zapraszam do polubienia fanpage Bilikid na Facebooku, obserwowania nas na Instagramie i subskrybowania naszego vloga na YouTube oraz uśmiechania się z nami na TikToku -> bilikidpl. Jeśli spodobał Ci się ten wpis i uważasz, że warto go przeczytać, będę bardzo wdzięczna jeżeli wyrazisz to w komentarzu, dasz like lub udostępnisz. 

Wszystkie treści na blogu i w social mediach są darmowe. To rezultat mojej ciężkiej pracy, wynikającej wielkiej pasji. Będzie mi bardzo miło, jeśli zechcesz odwiedzić mój sklep i zdecydujesz się na zakup oferowanych produktów. Dzięki temu zarówno blog, jak i ja możemy się rozwijać! 

Jeżeli treści, które publikuję i moje pomysły są dla Ciebie inspiracją do stworzenia czegoś innego i opublikowania w Twoim miejscu w sieci, nie zapomnij podać linka do mojej strony jako źródła Twojej inspiracji. Twórco internetowy – pamiętaj, że kopiowanie treści bez podania źródła jest niezgodne z prawem. 

 

Udostępnij post