3 kraje, 5 języków, 1 dzień! Jak to mieści się w głowie kilkuletniego dziecka?

Dziś o interakcjach moich dzieci (4 i 2 latka) z kuzynami, którzy nie mówią po polsku. Jestem zachwycona efektami naszych anglojęzycznych zabaw i codziennej komunikacji. Bez formalnej nauki, bez ciśnienia na dwujęzyczność, z luzem i w zabawie udało się osiągnąć imponujące efekty. 

5 różnych języków w jednym czasie! 

Tegoroczne wakacje rozpoczęliśmy bardzo szybko! Ledwie wybrzmiał w szkołach ostatni dzwonek, a my już byliśmy w drodze na lotnisko. Jednego dnia byliśmy w 3 krajach. Wystartowaliśmy z Polski, na niemieckie lotnisko Schonefeld, by tam wsiąść w samolot do Włoch. Oj ciężko było wytłumaczyć dzieciom co to są kraje, granice i inne języki niż polski i angielski. Trzymałam się założenia, że moje objaśnienia muszą być zgodne z ich doświadczeniami. Jakby tego było mało, wakacje spędzaliśmy w towarzystwie bliskiej rodziny, która NIE MÓWI PO POLSKU! Żeby sprawę jeszcze utrudnić, dodam, że bliscy nie są natywnymi użytkownikami angielskiego, ani włoskiego (wśród którego spędzaliśmy wakacje), nawet nie niemieckiego, który ja trochę znam. Oni używają odjechanego dla nas języka węgierskiego!!! 

Zatem sytuacja wyglądała tak: Wyjechaliśmy do Włoch, gdzie pięknie wybrzmiewał język włoski, gospodarze w miejscu naszego pobytu porozumiewali się z nami w swoim języku ojczystym, a spędzaliśmy tam czas z rodziną, która między sobą porozumiewała się po węgiersku, z nami po angielsku i po niemiecku, my między sobą po polsku! Czyli dziennie byliśmy otoczeni 5 językami! Szaleństwo??!! Zwariowaliśmy z tymi językami.

Dalibyśmy spokój tym biednym, przemęczonym dzieciom, siedli na tyłkach przed domem i dali im żyć! My, rodzice z niespełnionymi ambicjami, pastwiliśmy się nad dziećmi podróżując i otaczając je tyloma językami. Nic, tylko nasłać na nas opiekę społeczną! – Te dwa powyższe zdania to oczywiście sarkazm 😛 

Tyle języków, a żadnych problemów z komunikacją! 

Mimo niecodziennej sytuacji nasze dzieciaki świetnie dogadywały się z kuzynostwem! To niesamowite i absolutnie wyjątkowe, z jaką łatwością im to przychodziło. Kuzyni z Węgier są sporo starsi od naszych maluchów (7 i 12 lat). Od kilku lat uczą się angielskiego w szkole. Kontakty z nami to zawsze okazja do używania języka, z którym mają styczność tylko w szkole. Dla naszych dzieci jest to natomiast pokazanie użyteczności języka angielskiego poza domem i w sytuacji, gdy nie mogą sobie pomóc polskim w razie nieznajomości angielskich słów. Od pierwszego dnia dzieciaki bez problemów i interwencji dorosłych dogadywały się po angielsku. Mało tego, było to dla nich bardzo naturalne.


Szczerze, bez lukrowania sobie i z ogromnym szacunkiem dla najstarszego chłopaka z ekipy, muszę przyznać, że mój starszy synek, który niecałe 2 miesiące temu miał 4. urodziny, był najmocniejszy językowo z całej czwórki. Oceniam to biorąc pod uwagę tylko angielski, który był wspólny dla nich wszystkich. To z oczywistej przyczyny, że otoczony jest językiem angielskim od urodzenia i na codzień. Opisujemy po angielsku praktycznie wszystkie sytuacje, które nas spotykają więc jest w stanie opowiedzieć w tym języku prawie o wszystkim, co mieści się w jego doświadczeniu. 

Duma i wzruszenie! 

I znów powtórzę, że byłam bardzo dumna, przysłuchując się tym konwersacjom. Rzadko tego doświadczam, bo jestem raczej bardzo wymagająca i dość krytyczna  wobec siebie . Tym razem pomyślałam jednak, że dałam radę i zrobiłam dobrą robotę! Jednocześnie zapomniałam o miesiącach z nieprzespanymi nocami, kiedy pisałam bloga i zgłębiałam temat wczesnego nabywania języka, żeby wiedzieć i dzielić się tą wiedzą z Tobą. Więcej o tych odczuciach pisałam tutaj.

Po co gadać do dziecka po angielsku? 

Mimo licznych i niekwestionowanych korzyści, jakie płyną z wczesnej edukacji językowej, czy dwujęzyczności, ja ciągle spotykam się z pytaniami: ” Po co?” Po co mówić do dziecka w obcym języku? Zawsze odpowiadam: PO TO, ŻEBY TEN JĘZYK NIE BYŁ OBCY!, a teraz dodam jeszcze, że PO TO, ŻEBY BEZ PRZESZKÓD BAWIĆ SIĘ Z KUZYNOSTWEM!

Po co ten wpis? 

Tym razem piszę, żeby Ci powiedzieć, żeby nie dać się zwieść i stłamsić dziwnym komentarzom osób trzecich, że to męczenie dziecka, że bez sensu, że mieszasz w głowie i inne podobne herezje! To wszystko świetnie działa! Już o tym wspomniałam w tym wpisie.

 I to tak, jak na tym zdjęciu: po przeszkodach, pod górę, ale z radością i w zabawie! Z tą przygodą z językami obcymi jest tak, jak na placu zabaw! Dzieciaki wspinają się z wysiłkiem, ale i radością, żeby z jeszcze większą frajdą zjechać ze ślizgawki! 

 

 

 

 

 

 

Jak to ogarnąć? 

Jak praktycznie rozgraniczyć języki? Jak się skutecznie przełączać z jednego na drugi? Jak nie mieszać języków w jednym zdaniu? Wreszcie jak wytłumaczyć maluchowi co to granice, kraje i języki? O tym wszystkim już w kolejnym wpisie! Zostań ze mną! 

 

Zachęcam Cię do zapisania się do mojego newslettera (każdy subskrybent dostaje darmowego ebooka na temat bajek do nauki angielskiego) oraz do dołączenia do grupy Uczę swoje dziecko angielskiego. Zapraszam do polubienia fanpage Bilikid na Facebooku, obserwowania nas na Instagramie i subskrybowania naszego vloga na YouTube oraz uśmiechania się z nami na TikToku. Jeśli spodobał Ci się ten wpis i uważasz, że warto go przeczytać, będę bardzo wdzięczna jeżeli wyrazisz to w komentarzu, dasz like lub udostępnisz. 

 

Wszystkie treści na blogu i w social mediach są darmowe. To rezultat mojej ciężkiej pracy, wynikającej wielkiej pasji. Będzie mi bardzo miło, jeśli zechcesz odwiedzić mój sklep i zdecydujesz się na zakup oferowanych produktów. Dzięki temu zarówno blog, jak i ja możemy się rozwijać! 

 

Jeżeli treści, które publikuję i moje pomysły są dla Ciebie inspiracją do stworzenia czegoś innego i opublikowania w Twoim miejscu w sieci, nie zapomnij podać linka do mojej strony jako źródła Twojej inspiracji. Twórco internetowy – pamiętaj, że kopiowanie treści bez podania źródła jest niezgodne z prawem.

 

Pozdrawiam, 

Paulina



 

Udostępnij post