Happy birth-holy-day! Takie hasło towarzyszy mi w czasie tegorocznych wakacji, bo wczoraj obchodziłam urodziny! Ta okazja jest zawsze powodem refleksji, to już taka moja blogowa tradycja, że przy okazji różnych rocznic piszę bardziej osobisty wpis. Ale o tym później, jak mawia idol mojego Synka, Blippi, „first things first”, czyli zaczynamy od najważniejszego!
To działa
TO DZIAŁA! Nasz 4 – letni synek bez oporów dogaduje się po angielsku na wakacjach poza granicami Polski.
Jesteśmy na rodzinnych wakacjach, miałam nic nie pisać na bloga, ale nie potrafię! Blogowanie to uzależnienie. Wytrzymałam 3 dni (prawie 4), bez aktywności w bilikidowych social mediach. Teraz dzieci i mąż ucinają południową drzemkę, a ja naparzam w klawiaturę 😛 W głowie mam setki, a może nawet tysiące pomysłów, którymi chciałabym się podzielić z Czytelnikami. To dzięki wakacyjnemu relaksowi i inspiracjom, które czerpię z urlopowego otoczenia. Dziś zaczynam od tego, że miałam nie brać komputera, ale jednak dopakowałam go w ostatniej chwili. Nie jest jednak tak źle ze mną, bo na wakacjach mam bardzo słaby i limitowany internet, co pomaga mi nie korzystać z elektroników przez wiele długich godzin.
4 – latek z każdym się dogada
Skoro już się dorwałam do kompa i do sieci, chcę podzielić się z Tobą przemyśleniami odnośnie całego tego planu na wychowanie dziecka w dwujęzyczności, albo raczej w otoczeniu sprzyjającym bardzo wczesnemu nabywaniu języka. Gwoli wyjaśnienia: nie mam absolutnie żadnego ciśnienia na wychowanie dwujęzycznych dzieci, moim celem jest jedynie naturalna, swobodna komunikacja moich dzieci w języku angielskim i mam nadzieję jeszcze jakimś innym niż polski i angielski. Tak po prostu, żeby było im łatwiej w życiu 🙂 Według niektórych definicji, jest to swego rodzaju dwujęzyczność. Ja jadnak kładę nacisk na pokazanie wielości kodów, za pomocą których się porozumiewamy i tego, że dzięki otwartości na inne (niż nasz ojczysty) języki i kultury, świat nie ma granic! Brzmi to wzniośle, ale wiesz co? Dziś, teraz, na wakacjach poza Polską widzę, że to działa. No muszę szczerze wyznać, że rozpiera mnie duma, jak patrzę na mojego 4 – letniego synka, który przecież kilka tygodniu temu miał 4. urodziny, jak biega swobodnie i bawi się ze wszystkimi dziećmi dogadując się w języku angielskim. To niesamowity widok, gdy dziecko, które robi jeszcze wiele błędów w swoim ojczystym języku, jest w stanie przedstawić się każdemu, powiedzieć swoje imię, przedstawić brata, który jeszcze nie mówi i zaprosić inne dzieci do zabawy. Mam wrażenie, że On może wszystko. Bez problemu zamawia lody, organizuje zabawy w basenie… zachwyca mnie to!
Przechwałki matki Polki
Piszę to teraz, nie po to, żeby się pochwalić, że trud mojej matczynej pracy przepłaconej krwawicą należy wysławiać pod niebiosa. To nie aż taki znowu trud, dla mnie to zabawa i sposób na korzystne spędzanie czasu z dzieckiem, a nie jego zapychanie.
Piszę po to, żeby Cię zmotywować, pokazać, że naprawdę warto poświęcić choć 15 minut dziennie na jakieś anglojęzyczne (obcojęzyczne) zabawy, czy dialogi. Nie musisz mówić perfekcyjne w języku, który chcesz przekazać dziecku, jedyne co musisz, to być pozytywnie nastawionym do tego. Taki sposób spędzania czasu z dzieckiem bardzo zaprocentuje w przyszłości i ułatwi dziecku życie! Teraz w naturalnym kontekście widzę to jeszcze wyraźniej i piszę Ci: TO DZIAŁA!
Jak to działa?
Jak to robić? Jak wprowadzać angielski w codzienne życie, możliwie naturalnie? Nie odpowiem Ci w tym wpisie. Odpowiadam Ci całym swoim blogiem, gdzie staram się notować zdobytą wiedzę i doświadczenia. Ostatnio stworzyliśmy także kurs, dla osób, które wreszcie chcą zacząć mówić do swojego dziecka po angielsku. Pierwsza edycja już za nami. Uczestnicy bardzo zadowoleni, opisują już pierwsze owoce kursu i rodzinne sukcesy! To działa! Wystarczy tylko chęć rodzica, a skoro to czytasz, to bliska jestem stwierdzić, że chęć już masz!
Język angielskim u nas w domu wprowadzaliśmy za pomocą strategii „sam na sam z mamą po angielsku” (o tym także przeczytasz na bogu, użyj lupki i wpisz do niej „sam na sam”, a wyświetlą Ci się wpisy, gdzie możesz o tym przeczytać). W momencie, gdy dziecko zaczęło więcej mówić, komunikacja w dwóch językach odbywała się bez sztywnych zasad, najczęściej inicjowana była przez mnie lub Synka. Teraz, w sytuacji niecodziennej, czyli poza domem, poza Polską, używamy metody przełączania się na języki za pomocą haseł „Po polsku” oraz „In English”. Czasem dopowiadamy całe zdania „This uncle speaks only English”. Celowo tu nie używam słowa „understand” bo dla dziecka w wieku 4 lat to zbyt abstrakcyjne pojęcie.
Birth- holi- day?
A na koniec wyjaśnienie hasła „Happy birth-holi-day”. W tym roku spędzam swoje „30.+” urodziny w pięknych okolicznościach przyrody, wśród życzliwych ludzi, w międzynarodowym towarzystwie i w cudownym nastroju! Niezmiernie mnie to wszystko cieszy! Czas przed wakacjami był ekstremalnie pracowity, więc teraz serce raduje się, gdy można chwilę odetchnąć w pięknych okolicznościach przyrody i wśród życzliwych ludzi, obserwując owoce swojej pracy, w postaci radosnych dzieci, które bez przeszkód dogadują się z każdym!
Teraz miejsce na taką małą, osobistą refleksję. W końcu to mój blog, a nie artykuł w gazecie. Muszę przyznać, że jestem pełna sprzeczności. Z jednej strony upubliczniam swój wizerunek na bogu, nagrywam relacje live, zdarzyły mi się także epizody w TVN i TVP, jakieś publikacje, a ciągle mam opory przed upublicznianiem daty urodzin, czy innych wydarzeń z życia prywatnego. Bilikid to takie moje alter ego. Osobowość, która pokazuje mnie w kontekście tematu wczesnego nabywania języka angielskiego oraz pokrewnych tematów. Prywatnie mam spory problem z przyjmowaniem życzeń i komplementów. Wciąż mnie to zawstydza i ciągle się czerwienię. Z okazji tej mojej rocznicy urodzin, chciałam dać Ci się lepiej poznać i pokazać, że jestem trochę podwójną osobowością jak Jakyl and Hyde z musicalu o tej samej nazwie, ale w łagodniejszym wydaniu!
A holiday? Tak się składa, że jestem teraz na wakacjach z klimatycznej włoskiej Toskanii i także tu myślę o Czytelnikach i cieplutko pozdrawiam!
PS. Zrobiliśmy dużo pięknych zdjęć i chętnie się nimi podzielę po powrocie do domu, gdy będę mogła korzystać z szybszego internetu
Pozdrawiam,
Paulina
Zachęcam Cię do zapisania się do mojego newslettera (każdy subskrybent dostaje darmowego ebooka na temat bajek do nauki angielskiego) oraz do dołączenia do grupy Uczę swoje dziecko angielskiego. Zapraszam do polubienia fanpage Bilikid na Facebooku, obserwowania nas na Instagramie i subskrybowania naszego vloga na YouTube oraz uśmiechania się z nami na TikToku -> bilikidpl. Jeśli spodobał Ci się ten wpis i uważasz, że warto go przeczytać, będę bardzo wdzięczna jeżeli wyrazisz to w komentarzu, dasz like lub udostępnisz.
Wszystkie treści na blogu i w social mediach są darmowe. To rezultat mojej ciężkiej pracy, wynikającej wielkiej pasji. Będzie mi bardzo miło, jeśli zechcesz odwiedzić mój sklep i zdecydujesz się na zakup oferowanych produktów. Dzięki temu zarówno blog, jak i ja możemy się rozwijać!
Jeżeli treści, które publikuję i moje pomysły są dla Ciebie inspiracją do stworzenia czegoś innego i opublikowania w Twoim miejscu w sieci, nie zapomnij podać linka do mojej strony jako źródła Twojej inspiracji. Twórco internetowy – pamiętaj, że kopiowanie treści bez podania źródła jest niezgodne z prawem.