Na moim blogu często pojawia się temat anglojęzycznych książek dla dzieci. Chętnie opisuję popularne książki, które sprawdziły się u nas w domu, także mniej znane, które mamy i są równie świetne, co te popularne. Wpisy te znajdziesz w zakładce o książkach. Znajdziesz tam informacje gdzie kupić anglojęzyczne książki po okazyjnych cenach. Jeśli interesują Cię wyłącznie klasyki literatury dla dzieci, koniecznie zajrzyj do wpisu, który pomogły mi tworzyć blogujące anglistki -> klik. To książki, które sprawdzają się w ich codziennej pracy z dziećmi. Nie od razu musisz kupować anglojęzyczne książki, zawsze możesz zacząć kompletowanie anglojęzycznej biblioteczki od zrobienia własnej książki. Więcej o angielskiej książeczce z recyklingu przeczytasz tu -> klik.
Czytanie to banał, o czym tu się rozpisywać?
Zdawałoby się, że czytanie jest oczywistą sprawą. Siadasz, bierzesz dziecko, książkę i czytacie. Skąd więc pytania rodziców o sposoby czytania oraz jak zachęcić dziecko do samego czytania i obcowania z książką? Tego typu pytań widziałam wiele. Czyli coś jest na rzeczy. O tym jak zachęciliśmy niespełna dwulatka do czytania dowiesz się w tym poście -> klik. Dziś zacznijmy od tego, jak dobrze wybrać anglojęzyczną książkę dla dziecka. W kolejnych wpisach postaram się podpowiedzieć Ci jak czytać swojemu dziecku i z dzieckiem, książeczki w języku obcym, co kryje się pod nazwą czytanie uczestniczące oraz podzielę się z Tobą magicznymi zaklęciami otwierającymi wrota książkowej wyobraźni. Zostańcie ze mną! Zaczynamy od wyboru.
Kryteria wyboru anglojęzycznej książki dla dziecka
1. Tematyka zgodna z zainteresowaniami (doświadczeniami) dziecka.
Może i banał, ale istotny. Przywołam tu pewną historię z praktyk w szkole w czasie moich studiów. Było to może w 2008 roku, gdy byłam na praktykach w podstawówce u bardzo dobrej nauczycielki z wieloletnim stażem pracy. Świetnie prowadziła zajęcia i potrafiła skupić na sobie uwagę całej klasy. Pewnego dnia postanowiła opowiedzieć swoim małym uczniom o telefonach na żetony. I nie była to lekcja historii. Pani po protu uczyła dzieci korzystania z telefonów na żetony bo miała piękne plansze demonstracyjne, gdzie instrukcja obsługi aparatu telefonicznego na żetony była przedstawiona krok po kroku … Myślę, że niewielu uczniów wiedziało, co to jest telefon stacjonarny, bo wtedy już wszędzie rządziły komórki. A nikt nie wiedział o co chodzi z tym telefonem na poczcie, gdzie wrzuca się owe monety… Dziwna sytuacja. Jedno jest pewne, gdyby zajęcia dotyczyły funkcji telefonu komórkowego (poza dzwonieniem), to dzieciaki miałyby zapewne wiele do powiedzenia. W końcu użytkowanie komórki mieściło się już w ich doświadczeniach. Czyli wracając do meritum – wybieramy coś, co dziecko zna z doświadczenia, co je interesuje, albo jeśli nie zna, ale mamy pewność, że zaciekawi, bo są ku temu jakieś przesłanki. Ważne jest także, by książka nie była zbyt trudna np. gdy posiada za dużo szczegółów.
2. Ilość tekstu pisanego adekwatna do możliwości językowych dziecka
Tu zasada jest prosta: im młodsze dziecko, tym mniej tekstu i większe litery. Wraz z rozwojem dziecka, zwiększeniem zasobu słownictwa powinna także wzrastać ilość tekstu pisanego w książkach. W książkach dla dzieci należy nie tylko czytać, ale też opowiadać historię pisaną. Po to są bogato ilustrowane, by opowiadać także o tych ilustracjach. Pamiętajmy, że nie zawsze wiek idzie w parze ze znajomością języka obcego. W naszym przypadku, kiedy dzieci wychowywane są z angielskim od urodzenia, moje aktualnie 3 – letnie dziecko potrafi na długo skupić uwagę na anglojęzycznej historii. Już całkiem długie historie rozumie w całości, co jest jeszcze niemożliwe w przypadku moich 9 – letnich uczniów, którzy kontakt z angielskim mają tylko w szkole. Drogi rodzicu, sam wiesz jakie są możliwości Twojego dziecka i co będzie odpowiednie akurat w tym czasie.
Tu dla przykładu zamieściłam zdjęcie książki z niewielką ilością tekstu, w tej chwili moje 3 – letnie dziecko niechętnie sięga do tej książki, z kolei niespełna roczniak jest bardzo zainteresowany (pewnie dlatego, że może manipulować).Tekstu jest jednak w sam raz na początek.
To książka Baby’s very first, Slide and see, Animals wyd. Usborne.
To przykład prostego tekstu, dużych liter oraz ilustracji idealnie pasujących do tekstu (o czym mowa w poniższympunkcie). Jest to książeczka „Oh Where, Oh Where?” J.Prater, wyd .Baby Bear Books
3. Ilustracje jednoznacznie obrazujące tekst
Skoro o ilustracjach mowa, to śmiem twierdzić, że są one równie istotne jak tekst. A może bardziej? Właśnie dlatego powinny dobrze oddawać, to co zapisane w książce.. Najprościej mówiąc, powinny pasować do tekstu. Zwróćcie także uwagę na estetykę ilustracji. Najważniejsze, by grafika była nieprzekombinowana 🙂 w myśl zasady, „im mniej tym więcej”. Na szczęście trendy w grafice idą w stronę prostych form i stonowanych kolorów. Oto przykłady pięknych (moim zdaniem) grafik w książkach dla dzieci.
To przykłady przepięknych ilustracji z książki „Angielski dla dzieci. Piosenki” z serii Kapitan Nauka wyd.Edgard, której poświęciłam osobny wpis (klik).
To „Peep inside the Jungle” wyd.Usborne. Piękne ilustracje towarzyszą tu dość trudnemu tekstowi, co bardzo ułatwia zrozumienie skomplikowanych słówek.
4. Możliwość naśladowania akcji (gestykulacją, tonem głosu, dramą)
Najważniejsze, to by nie być monotonnym. Należy wczuć się w rolę narratora oraz podkreślić dialogi np. zmianą tonu głosu, a przyspieszenie akcji podkreślić szybkim tempem czytania. Czasem trzeba wczuć się w rolę niedźwiedzia, czasem motyla, a czasem niezdefiniowanego bohatera. Wiem, że takie „aktorskie” czytanie może być krępujące, nie namawiam Cię do nagrywania tego i wrzucania na YouTube. Wiem też doskonale, że dzieci to uwielbiają! Ich poczucie humoru jest naprawdę specyficzne i często, to co dla nas może zdawać się żałosne, dla naszych dzieci jest ulubioną rozrywką. Nie chodzi tu o Twoje zdolności aktorskie, ale o serce i zaangażowanie, z jakim czytasz swojemu dziecku.
5. Powtarzalność struktur i wyrażeń
Im młodsze dziecko (lub im mniej chętne do czytania, im mniej zdolne skupić uwagę), tym lepiej mieć książkę z powtarzającym się motywem. Zupełnie jak refren w piosence. To się sprawdza, dlatego, że dzieci potrzebują i uwielbiają rutynę. Powtarzalność czynności jest im potrzebna do budowania poczucia bezpieczeństwa, przewidywania i sprawstwa. Niby taka błahostka, a jest to bardzo ważne.
W słynnej książce dla dzieci „We’re going on a Bear Hunt” M.Rosen, jak mantrę powtarzają się słowa widoczne na zdjęciu. Sam autor podpowiada w jaki sposób czytać dzieciom tę historię i uwierzcie mi, to jest opowieśc z refrenem, którą uwielbia każde dziecko.
6. Atrakcje i dodatki
Pod tym nagłówkiem kryje się istotna sprawa. Mam na myśli książki z bajerami: z otwieranymi okienkami, ruchomymi elementami, pluszakiem głównego bohatera, z panelem dźwiękowym, z elementami sensorycznymi, z pacynką, z różnego typu otworami , z magnesami ,a nawet z ruchomym obrazem itd. Wszystkie wymienione książkowe bajery posiadamy w naszej domowej kolekcji i wiecie co? Są super! Najlepsze są, w chwili gdy dzieci je otrzymują, a potem? Na podium wracają stare, sprawdzone klasyki (bez żadnych bajerów), po prostu tekst + prosty obraz. Mimo, że polecam zaopatrzyć się w klasyki, to uważam, że bajeranckie książki też dobrze mieć. To tyle na temat atrakcji.
W tej książce można, a nawet trzeba podglądać 🙂 To seria Lift-the-flap, Opposites, wyd. Usborne
To książka z pacynką, „Crunchy croc” S. Lioyd
Tu główną bohaterką jest mobilna biedronka, która przemierza różne trasy, by w końcu zawitać w domu. „Wind-up Ladybird”, wyd. Usborne
To książką którą posiadam już od dawna, lata przed pianiem bloga miałam ją już w swoich zbiorach – „The Secret Fairy at Home” by Penny Dann – która po otwarciu staje się prawdziwym domkiem wróżek!
Pod słowem dodatki kryje się to, co można na temat książki znaleźć w Internecie (YouTube, Pinterest, czy blogi). W naszym domu hitem nr 1 jest „We’re Going on a Bear Hunt”, którego czytania nauczyliśmy się z filmiku na YT, gdzie można zobaczyć wykonanie samego autora. Ja mam taką zasadę, że każdą nową anglojęzyczną książkę (a zwłaszcza tą kupioną spontanicznie w second handzie) wpisuję w wyszukiwarkę na YouTube i słucham oraz oglądam, jak autor, albo native czyta tę historię. W ten sposób trafiłam na świetne wykonania i wpadłam na pomysł czytania anglojęzycznych książek „po mojemu”. O tym na pewno niebawem opowiem.
Dodasz coś do tych kryteriów? Jeśli o czymś zapomniałam, pisz śmiało w komentarzu na blogu lub na Faceboooku albo w wiadomości prywatnej.
Pozdrawiam
Paulina
Zachęcam Cię do zapisania się do mojego newslettera (każdy subskrybent dostaje darmowego ebooka na temat bajek do nauki angielskiego) oraz do dołączenia do grupy Uczę swoje dziecko angielskiego. Zapraszam do polubienia fanpage Bilikid na Facebooku, obserwowania nas na Instagramie i subskrybowania naszego vloga na YouTube oraz uśmiechania się z nami na TikToku. Jeśli spodobał Ci się ten wpis i uważasz, że warto go przeczytać, będę bardzo wdzięczna jeżeli wyrazisz to w komentarzu, dasz like lub udostępnisz.
Wszystkie treści na blogu i w social mediach są darmowe. To rezultat mojej ciężkiej pracy, wynikającej wielkiej pasji. Będzie mi bardzo miło, jeśli zechcesz odwiedzić mój sklep i zdecydujesz się na zakup oferowanych produktów. Dzięki temu zarówno blog, jak i ja możemy się rozwijać!
Jeżeli treści, które publikuję i moje pomysły są dla Ciebie inspiracją do stworzenia czegoś innego i opublikowania w Twoim miejscu w sieci, nie zapomnij podać linka do mojej strony jako źródła Twojej inspiracji. Twórco internetowy – pamiętaj, że kopiowanie treści bez podania źródła jest niezgodne z prawem.