Każdy prezent może przydać się do nauki języka obcego

Pewnie już zapomnieliście, że całkiem niedawno były święta i noc sylwestrowa? Dla nas był to szalony, radosny, ale i bardzo intensywny czas. Święta Bożego Narodzenia są dla wielu okazją do przemyśleń. Zwykle długo się do nich przygotowujemy i dużo nas to kosztuje, dosłownie i w przenośni. Niby to tylko 2 świąteczne dni, licząc wigilię to w sumie 3 dni. A już od początku listopada trwa świąteczna gorączka. O co chodzi? Po co te wszystkie prezenty i jak z nich korzystać przez CAŁY ROK?
Już po czasie, spojrzałam na ten cały świąteczny szum oczami mojego 2,5-letniego dziecka. Oceńcie sami czy dobrze wczułam się w tę rolę.

Mikołaj przychodził codziennie przez miesiąc

Z perspektywy malucha mogło to wyglądać mniej więcej tak: Już na początku grudnia pojawił się u Niego w pokoju adwentowy kalendarz z zadaniami i niespodziankami na każdy dzień, kilka dni później przyszedł Mikołaj i tak już przychodził, aż do Sylwestra. W sylwestrowy wieczór nasze dzieciaki dostały ostatni upominek świąteczny. Czyli na dobrą sprawę przez miesiąc przychodził Mikołaj. Szczególne zagęszczenie podarunków pojawiło się na kilka dni przed samym Bożym Narodzeniem i dzień po nim. Działo się tak za sprawą licznych spotkań świątecznych (przedświątecznych i poświątecznych). Nikogo nie zaskakuje fakt, że najbliższa rodzinka szaleje z prezentami. Tak wyrażają miłość, jak to zwykle bywa, gdy dzieciaki pojawiają się na świecie. Zarówno babcie i dziadkowie, jak i ciocie i wujkowie – no po prostu każdy, chce coś fajnego podarować! Każdy się bardzo stara i wymyśla niespodzianki, żeby sprawić radość tym małym ludziom.  A, że obracamy się w licznym gronie znajomych oraz przyjaciół, to tych prezentów było bardzo, bardzo dużo! Jak dla mnie trochę za dużo…
Początkowo miałam pomysł, żeby z tym walczyć… Odradzać bliskim kupowanie prezentów naszym dzieciom. Po dłuższym zastanowieniu pomyślałam „Po co odbierać tę szczerą, dziecięcą radość maluszkom i radość obdarowywania dorosłym?”. Stwierdziłam, że dzieciństwo właśnie od tego jest, żeby było beztroskie i radosne. Ponieważ dzieciaki były bardzo grzeczne, to i nagroda od Mikołaja się należała :). W rezultacie nasz starszy Synek myślał, że Mikołaj przychodzi codziennie, bo jak już pisałam, od samego początku grudnia, aż po Nowy Rok, dostawał jakiś podarunek. To musiało być dla Niego naprawdę wielkie przeżycie! Dużo się w tym grudniu działo, często odwiedzał nas listonosz i kurierzy z przeróżnymi paczkami, ulice rozbłysły tysiącem kolorowych światełek, Stare Miasto zamieniło się w świąteczny jarmark, piekliśmy i malowaliśmy razem pierniki, a tata przyniósł do domu drzewo (jak to synek stwierdził „las”), dekorowaliśmy je różnymi ozdobami i światełkami. Był to naprawdę wyjątkowy czas. Nagle dom i najbliższe otoczenie zaczęło się magicznie zmieniać.

Bawią i uczą

Jesteśmy bardzo wdzięczni za każdy podarunek, za ten malutki i za ten duży! Ogromnie dziękujemy wszystkim, którzy spotkali świętego Mikołaja, który akurat niósł do nas prezenty! To niesamowite. Kilkoma niespodziankami  chcieliśmy się pochwalić na blogu, nie po to, żeby się tylko chwalić, ale żeby zainspirować. Wybrane prezenty, wcale nie są lepsze od tych, których dziś nie opisuję. Niektóre po porostu zostawiam sobie do innych tematów, a kilkoma nie pochwalę się wcale, bo chcę je kupić dzieciom znajomych 😀 Dostaliśmy prezenty typowo do nauki angielskiego oraz takie, których producent nie przeznaczył do nauki języka obcego, ale my owszem! Czyli napiszę kilka słów jak używać różnych zabawek do nauki języka angielskiego.

Oto nasze prezenty i pomysły na wykorzystanie różnych zabawek

do zabawy po angielsku.

Anglojęzyczne książeczki

Peppa Pig Little Library wyd. Ladybird Books

Nie byłabym sobą, gdybym nie zaczęła od książek. Dzieciaki dostały zimowy zestaw książeczek od Simplybooks. Nie będzie zaskoczeniem, fakt, że Karol (starszy synek) najbardziej ucieszył się z pakietu kieszonkowych książeczek z przygodami Jego ulubionej Świnki Peppy. Ten uroczy zestaw zawiera 6 małych książeczek przedstawiających przygody uroczej świnki. Co więcej, książeczki te tworzą puzzle przedstawiające całą rodzinę. Książki to typowa pomoc do nauki języka. Naszym ulubionym sposobem „nauki” z Peppą jest jednoczesne czytanie – przeglądanie książeczki i oglądanie bajki o tym samym tytule. To świetna zabawa nie tylko dla dziecka, ale też dla rodzica. Dla rodzica to tyle wartościowe zajęcie, że słyszy wzorcową wymowę tekstu w książeczce, bo tekst pisany i dialogi w bajce raczej się pokrywają.


„Origami Fortune Tellers” wyd. Usborne

Znacie tzw.niebo-piekło, czyli origami z zadaniami specjalnymi? Ja uwielbiałam tę prosta zabawę, gdy byłam dzieckiem. Teraz podoba się moim dzieciom. Dobrze sprawdza się w pracy z dziećmi w różnym wieku. Jedno z moich ulubionych wydawnictw opublikowało zbiór różnych  „fortune tellersów” . Oto Usborne wydał książkę z 80!!! wzorami fortune tellers! Dacie wiarę? Jednym słowem REWELACJA. Bardzo dziękujemy Children’s English Books za tę niezwykłą książkę 🙂 Jeszcze będzie okazja poczytać o niej na blogu.

Kieszonkowce „Angielski kieszonkowiec” z serii Kapitan Nauka, wyd.Edgard

Jednym z wielu prezentów były „Kieszonkowce” – czyli małe karty do zabaw językowych. Na opakowaniu podano wiek 9+. Ja jednak uważam, że to karty dla każdego. Jeśli ja miałabym sugerować wiek, byłoby to 2+, bez górnego limitu. Ilustracje na kartach są dość szczegółowe, ale dziecko 2+ radzi sobie z ich poprawnym nazywaniem. My dostaliśmy Kieszonkowce do nauki przymiotników –„Bitter – Sweet”, do nauki czasowników –„Remember & Forget”, oraz angielskie rozmówki w formie kart –„Let’s Talk!”. Można się nimi bawić na wiele sposobów: nazywać obrazki i używać kart na zasadzie kart obrazkowych, układać parami o przeciwnym znaczeniu, grać w różne warianty gry memory (więcej o memory znajdziecie tutaj). To prezent, nie tylko dla dzieci, ale i dla mnie. Dzięki kartom z  rozmówkami, mogę przełamać rutynę związaną z używaniem tych samych wyrażeń do dzieci i wylosować jakiś temat zabawy. Więcej o kieszonkowcach przeczytacie już niedługo na blogu, bo to temat na osobny wpis.

Kasa sklepowa i koszyk z zakupami (zabawki zakupione w sklepie Lidl)

Kasa sklepowa od dawna była marzeniem mojego synka. Ciężko było znaleźć kasę w innym kolorze niż różowy i fioletowy… czyżby to sugestia, że dziewczynki mają się bawić w kasjerki, a chłopcy np. w inżynierów? Myślałam, że w dzisiejszych czasach podział na zabawki ze względu na płeć już nie jest taki jednoznaczny. Jednak udało się. Mamy piękną drewnianą kasę oraz koszyk z zakupami. Jak łatwo się domyśleć, bawimy się w angielski sklep. Ćwiczymy nazwy przeróżnych towarów, nie tylko tych widocznych na zdjęciu. Używamy form grzecznościowych typu: Here you are., Can I have?, How much is it? itd. Na zmianę jesteśmy sprzedawcą lub klientem.

Drewniana pizza (zabawka zakupiona również w sklepie Lidl)

Drewniana pizza już dawno znalazła się na mojej liście zakupów. Na szczęście Mikołaj dobrze nas zna i przyniósł nam tę pizzę. To świetny rekwizyt do anglojęzycznej zabawy w gotowanie i w restaurację. Oprócz słownictwa związanego z pobytem w restauracji i można ćwiczyć opis każdego kawałka, wymieniając składniki widoczne na pizzy. Pizza jest tak zmyślnie zrobiona, że jest doskonałą zabawką do ćwiczenia pamięci. Można poprosić dziecko by przyglądało się składnikom na konkretnym kawałku pizzy i gdy zamknie oczy, zabrać lub zamienić jakieś składnik. Zadaniem dziecka jest odgadywanie co się zmieniło. Zadania oczywiście dostosowuję do możliwości dziecka.

Domek dla lalek oraz jego mieszańcy (prezent także z Lidla)

Domek dla lalek z mebelkami i mieszkańcami to był hit tych świąt. Wymarzony prezent mojego synka. Wiele tygodni przed świętami mówił, że bardzo chciałby taki domek. Jak widać marzenia się spełniają. Ten domek to nie tylko spełnienie marzeń ale i rewelacyjny rekwizyt do nauki słownictwa. Uczymy się i ćwiczymy słowa z takich zakresów tematycznych jak: meble i wyposażenie domu, części budynku, członków rodziny, ubrania, polecenia dotyczące ustawienia mebli oraz osób. Taki domek to nie tylko zabawka dla maluchów. Z własnego doświadczenia wiem, że starsze dzieci (zwłaszcza dziewczynki) także lubią się bawić domkiem. Wtedy jest okazja do ćwiczenia codziennych dialogów, układania historii oraz pytań. Co więcej, jest to zabawka bardzo kreatywna, bo można tworzyć nowe elementy wnętrza domu samodzielnie (mam na myśli np. obrazy i tekstylia domowe).

 

Nie dajcie się uwieść zabawkom edukacyjnym

Odkąd pracuję z dziećmi, a będzie to już ponad 10 lat, mam masę pomysłów na wykorzystanie zwykłych zabawek do nauki. Chodzi właśnie o to, żeby dzieci uczyły się przez zabawę , wówczas nie są świadome, że się uczą. Nie dajcie się „nabić w butelkę” wybierając prezent dla dziecka, który ma pomóc w nauce języka obcego.Nie musicie wydawać fortuny i zamawiać podarunków z krajów anglojęzycznych, albo przepłacać tylko dlatego, że na opakowaniu jest napisane „zabawka edukacyjna”, czy „zabawka do nauki angielskiego”. Właściwie każda zabawka może posłużyć do nauki. Wystarczy tylko spojrzeć na nią z tej perspektywy, chwilę pomyśleć jak wykorzystać ją do mądrej zabawy.

Co Wasze dzieciaki znalazły pod choinką? Pochwalicie się? Ciekawi mnie zwłaszcza to, w jaki sposób można użyć tej zabawki do angielskich zabaw.

Pozdrawiam,
Paulina

Zachęcam Cię do zapisania się do mojego newslettera (każdy subskrybent dostaje darmowego ebooka na temat bajek do nauki angielskiego) oraz do dołączenia do grupy Uczę swoje dziecko angielskiego. Zapraszam do polubienia fanpage Bilikid na Facebooku, obserwowania nas na Instagramie i subskrybowania naszego vloga na YouTube oraz uśmiechania się z nami na TikToku. Jeśli spodobał Ci się ten wpis i uważasz, że warto go przeczytać, będę bardzo wdzięczna jeżeli wyrazisz to w komentarzu, dasz like lub udostępnisz. 

Wszystkie treści na blogu i w social mediach są darmowe. To rezultat mojej ciężkiej pracy, wynikającej wielkiej pasji. Będzie mi bardzo miło, jeśli zechcesz odwiedzić mój sklep i zdecydujesz się na zakup oferowanych produktów. Dzięki temu zarówno blog, jak i ja możemy się rozwijać! 

Jeżeli treści, które publikuję i moje pomysły są dla Ciebie inspiracją do stworzenia czegoś innego i opublikowania w Twoim miejscu w sieci, nie zapomnij podać linka do mojej strony jako źródła Twojej inspiracji. Twórco internetowy – pamiętaj, że kopiowanie treści bez podania źródła jest niezgodne z prawem. 

Udostępnij post