Lubię siedzieć na tyłku 🙂
Nie wiem jak Wam, ale mi latem ciężko zabrać się za lekturę. Niby sezon urlopowy powinien oznaczać więcej czasu na takie właśnie rozrywki, to mnie zawsze ciągnie w stronę aktywnego spędzania czasu na świeżym powietrzu. Tym bardziej jest to uzasadnione, że mamy w domu małe dziecko i chcę możliwie jak najczęściej zabierać go na dwór żeby spożytkował niewyczerpane pokłady energii. Zatem czas na książkę znajduję głównie w niepogodę, w czasie przymusowego leżenia w łóżku związanego z chorobą albo w środkach transportu. Wiosną okazji do podróżowania było wiele, więc i do czytania. Choć podróżowanie wiąże się z, kolokwialnie mówiąc, siedzeniem na tyłku, to ja lubię ten czas. To czas na lekturę, którego brakuje mi w codziennym życiu, bo dziecko… , bo hałas, bo blog, bo prasowanie, gotowanie itd. Zatem ja się cieszę na każdą okazję, gdy jestem uziemiona w pozycji siedzącej sprzyjającej czytaniu. Cieszę, się nawet wtedy, gdy nie mogę korzystać z mobilnego internetu. Wtedy wreszcie jest czas tylko na książkę. Podczas licznych okazji do czytania powróciłam do przerobionych już lektur. W grupach związanych z tematem wychowania w więcej niż jednym języku oraz w prywatnych wiadomościach do mnie padają pytania i komentarze dotyczące literatury związanej z dwujęzycznym wychowaniem i wczesną nauką języka obcego. Długo zastanawiałam się co i komu polecać. Po pierwsze, przeczytałam ich mało, w mojej ocenie. Po drugie studiowałam temat wiele lat, więc mam trochę inny punkt widzenia niż rodzic, który nie zajmuje się edukacją zawodowo. Po trzecie, książka to dla mnie nie jedyne źródło informacji.
Literatura nt. dwujęzyczności jak dania w restauracji bo lubię też dobrze zjeść
Zacznijmy od menu
Przed wyborem dań należy zapoznać się z menu. Ja zwykle przeglądam całe i szybko skanuję w głowie i żołądku na co mam ochotę. Zakładam, że macie ochotę zrobić coś więcej niż opiekować się własnym dzieckiem i myślicie o przekazaniu mu wszystkiego, co potraficie, zatem języka obcego także. Warto więc sięgnąć do ogólnej książki traktującej o rozwoju malucha. Polecam ten krok ponieważ w dobie zalewu informacji z różnych źródeł grozi nam wiele informacji niesprawdzonych i fałszywych. Dlatego warto sięgnąć do sprawdzonej lektury, a nie do wypowiedzi przypadkowej Malwiny z forum (nie chcę obrazić żadnej Malwiny, żeby nie było). Dla mnie taką książką był zupełnie niepopularny poradnik, który otrzymałam od znajomej wraz z zestawem do nauki czytania metodą Glenna Dommana.
Naucz małe dziecko myśleć i czuć, zabawa w czytanie, matematykę i muzykę od 1. do 5. roku życia, autorstwa Katarzyny Rojkowskiej. Rewelacyjna pozycja na temat rozwoju małego dziecka. Polecam wszystkim- zarówno zainteresowanym tematem nauczania języków obcych od małego, jak i nie. Niektórzy dadzą radę ją przeczytać na jednym posiedzeniu. Może znacie podobne? Dajcie znać w komentarzu, co Wy dalibyście jako menu przed wyborem dań ugotowanych z wiedzy na temat dwujęzyczności.
Teraz przystawka
Jako przystawkę proponuję Wam: Jak pomóc dziecku nauczyć się angielskiego, przewodnik dla rodziców, autorstwa Claire Selby. Tę książkę określiłabym jako zawierającą niezbędne minimum wiedzy na temat wczesnej nauki języka obcego. Być może dla mnie nie było w niej nic odkrywczego, bo na moich studiach często poruszany był temat wczesnej nauki języka obcego – zgodnie z ich specyfiką. Jednak uważam, że to wartościowa pozycja, która w bardzo przystępny sposób wyjaśnia mechanizmy nabywania języka obcego u dzieci oraz daje bardzo obrazowe, zapadające w pamięć porównania. Dla mnie to taka przystawka przed daniem głównym, więc polecam sięgnąć po nią przed lekturą Jak wychować dziecko dwujęzyczne. Jeśli pominiecie ten etap, to może Wam to danie główne nie zasmakować tak, jak powinno.
Czas na danie główne
Jak wychować dziecko dwujęzyczne. Poradnik dla rodziców i nie tylko. To dość obszerna książka autorstwa Barbary Zurer Pearson. To książka pisana w amerykańskich realiach, natomiast tłumaczenie na język polski zapewnia odpowiednie komentarze i przypisy odnoszące się do „naszych” realiów. Jedna z moich czytelniczek, Ela (pozdrawiam serdecznie), nazwała tę książkę biblią dwujęzyczności. Istotnie coś w tym jest, bo ten tytuł przewija się przez wiele grup i środowisk związanych z tematem. Nie wiem czy trafnie to ujmę, ale z mojej perspektywy książka ta w przystępny sposób opisuje zjawisko dwujęzyczności z naukowego punktu widzenia, z wielu perspektyw oraz ilustruje wieloma przykładami z życia. Autorka od ponad 30 lat prowadzi badania nad nabywaniem języka i dwujęzycznością, zatem jej wiedza jest jak dla mnie gigantyczna.
Mam ochotę na deser
Apetyt rośnie w miarę jedzenia – jak mówi polskie przysłowie. Ja do deseru dotarłam, ale jeszcze nie zaczęłam go jeść. Na tę przyjemność wybrałam sobie książkę autorstwa Rity Rosenback, Bringing up a Bilingual Child, właśnie oczekuję jej wysyłki. Fizycznie jeszcze jej nie mam, ale miałam zaszczyt i przyjemność spotkać autorkę i porozmawiać z Nią chwilę w czasie Konferencji Languages & Emotions 2017. Napisałam o tym spotkaniu w jednym poście. Jak macie ochotę bliżej poznać autorkę, a warto, to polecam wrócić do wpisu dotyczącego Jej wykładu w czasie wspomnianej konferencji.
A Wasze wybory konkretnych dań książkowych?
To książkowe menu zaproponowane przeze mnie. Bardzo chętnie poznam Wasze. Znajdźcie chwilę i dajcie znać w komentarzu na blogu lub na fan page co warto przeczytać. Będę zobowiązana i chętnie podam te informacje dalej. Nie ograniczajcie się tylko do książek, mile widziane są także broszury informacyjne, publikacje prasowe, ciekawe strony czy wykłady do posłuchania.
Komuś zachciało się jeść po tym wpisie?
Jeśli tak, to smacznego 🙂
Paulina
Zachęcam Cię do zapisania się do mojego newslettera (każdy subskrybent dostaje darmowego ebooka na temat bajek do nauki angielskiego) oraz do dołączenia do grupy Uczę swoje dziecko angielskiego. Zapraszam do polubienia fanpage Bilikid na Facebooku, obserwowania nas na Instagramie i subskrybowania naszego vloga na YouTube oraz uśmiechania się z nami na TikToku. Jeśli spodobał Ci się ten wpis i uważasz, że warto go przeczytać, będę bardzo wdzięczna jeżeli wyrazisz to w komentarzu, dasz like lub udostępnisz.
Wszystkie treści na blogu i w social mediach są darmowe. To rezultat mojej ciężkiej pracy, wynikającej wielkiej pasji. Będzie mi bardzo miło, jeśli zechcesz odwiedzić mój sklep i zdecydujesz się na zakup oferowanych produktów. Dzięki temu zarówno blog, jak i ja możemy się rozwijać!
Jeżeli treści, które publikuję i moje pomysły są dla Ciebie inspiracją do stworzenia czegoś innego i opublikowania w Twoim miejscu w sieci, nie zapomnij podać linka do mojej strony jako źródła Twojej inspiracji. Twórco internetowy – pamiętaj, że kopiowanie treści bez podania źródła jest niezgodne z prawem.