Korzyści z bilingwizmu w opinii rodziców dzieci dwujęzycznych

Nie tylko dla belfrów

Byłam na fajnym szkoleniu skierowanym do nauczycieli języka angielskiego dzieci w wieku przedszkolnym. Mogę śmiało powiedzieć, że rodzice, którzy chcą przekazywać dziecku język angielski w domu mogliby także wziąć udział w tym spotkaniu. Prowadząca, która znana jest ze swojej pomysłowości przyznała to, o czym rzadko się mówi, by jeszcze bardziej nie umniejszać ciężkiej pracy nauczyciela:
w pracy z dziećmi najmłodszymi zasób słownictwa jest bardzo ograniczony. Chodzi oczywiście o te struktury najczęściej powtarzane dzieciom i wymagane od dzieci, bo nauczyciel może kierować do uczniów komunikaty za pomocą długich i skomplikowanych zdań. Powtarza po kilkanaście razy to, co chce usłyszeć od uczniów. Zatem wniosek taki: RODZICU! NIE WAHAJ SIĘ JUŻ DŁUŻEJ! ZACZNIJ PRZYGODĘ TWOJEGO DZIECKA Z ANGIELSKIM W WASZYM DOMU!
Żeby Cię zachęcić poprosiłam doświadczonych rodziców dzieci dwujęzycznych, żeby podzielili się swoim doświadczeniem i opowiedzieli Ci, jakie oni- jako praktycy- widzą korzyści z bilingwalnego wychowania. Jeden wpis już poświęciłam korzyściom płynącym z tego typu wychowania. Przytoczyłam tam zbadane argumenty naukowe, teraz czas na kolejne, taki bardziej „z życia wzięte”. Choć nie twierdzę, że fakty poparte eksperymentami naukowymi nie są „wzięte z życia” :).

Rodzice dzieci dwujęzycznych (a także wielojęzycznych) piszą:

  • Dwujęzyczność jako pozytywna konieczność

Nie ma się nad czym zastanawiać, bo dla wielu dwu- / wielojęzyczność jest koniecznością. Nie rozważa się jej w kategoriach trudności czy benefitów. Po prostu jakoś dziecko z rodziną z obu stron i ze społeczeństwem musi się dogadać. Tak jest w przypadku rodzin, gdzie występuje tzw. dwujęzyczność naturalna (czyli np. w małżeństwach mieszanych lub w przypadku mieszkania w kraju innym niż kraj pochodzenia rodziców). Wtedy niekwestionowaną korzyścią jest możliwość porozumiewania się z dziadkami i innymi członkami dalszej rodziny w ich ojczystym języku.

  • Dwujęzyczność jako konieczność lub wybór
Dwujęzyczność dziecka za granicą to coś innego niż dwujęzyczność nienatywna w Polsce (czyli w sytuacji ,gdy rodzice Polacy mówią w Polsce do dziecka w języku obcym). Ta pierwsza to konieczność, druga to wybór. Tej pierwszej raczej nikt nie krytykuje, a najmniej dziadkowie… którzy dzięki temu mogą się w ogóle porozumieć z własnymi wnukami. Wszyscy kibicują dzieciom za granicą, aby oprócz świetnej znajomości języka lokalnego udało im się również utrzymać język ojczysty rodziców. Pani, jak rozumiem, pyta o wahanie się, krytykę, korzyści/ zagrożenia dot. dwujęzyczności nienatywnej, gdy rodzice chcą przekazać język obcy?
No tak, tutaj to większość z nas jest w takiej sytuacji, że albo nie mieszkamy w Polsce, albo ojciec dzieci jest innej narodowości (albo jedno i drugie, jak np. u mnie). Spotkałam się z sytuacjami, kiedy rodzice nie przekazali dziecku swojego języka ojczystego i tym samym odcięli od swojej rodziny. To jest właśnie dla nas największym plusem dwujęzyczności – możliwość porozumienia się. A wady? OPOL (czyli strategia dwujęzyczności, nazwana „jeden rodzic, jeden język” polegająca na tym, że rodzice mówią do dziecka odmiennymi językami, a ono utożsamia dany język z osobą rodzica). Strategia ta bywa uciążliwa poza domem, kiedy inni się przysłuchują i nie rozumieją. Denerwuje powtarzanie po dwa razy. I gryzienie się w język, kiedy chce się użyć drugiego języka. Ale to są negatywy dla rodzica, nie dla dziecka.
  • Dwujęzyczność a trudności w rozwoju mowy
Mama, która z wykształcenia jest logopedą opisuje: W mojej praktyce często spotykam się z błędnym przekonaniem, ze dwujęzyczność jest powodem trudności w rozwoju mowy i w związku z tym wiele dzieci rozpoczyna terapię zbyt późno Nawet pierwsza logopeda mojej córki (z poradni pp) tak twierdziła. Potem odwoływała te słowa. Lekcje angielskiego dały mojej córce więcej w nauce mówienia w języku ojczystym niż cały rok „terapii” u tej pani.
W naszym, polskojęzycznym domu wprowadziliśmy język angielski od urodzenia synka. Mały ma już 20 miesięcy i jak się domyślacie rozwój mowy jest w tym okresie błyskawiczny. Zauważyłam u Niego pewną tendencję do wypowiadania po polsku tych trudniejszych wyrazów. Podczas gdy rówieśnicy mojego synka mówią słowa typu: baba, jajo, oko, auto itp., On mówi: jeść, siąść, iść, trzeba, ciocia… a więc niezłe łamańce językowe jak dla takiego młodego aparatu mowy. Z języka angielskiego natomiast powybierał sobie dość łatwe słowa typu: head, bye, nose, monkey, happy, toes itp. Póki co nie odnotowałam zaburzeń w rozwoju mowy polskiej, a wręcz przeciwnie :).
  • Dwujęzyczni myślą i odczuwają w różnych językach

Jakie korzyści wynikają z wielojęzyczności? Pomijając już możliwości dogadania się w kilku rożnych krajach (dla mnie to niesamowita wartość), to przede wszystkim możliwość myślenia i odczuwania w rożnych językach! Zupełnie inaczej postrzega się i rozumie daną kulturę i mentalność w tymże języku, a niżeli w swoim (jednym) ojczystym. Poza tym myślę, ze to wzbogacenie własnej kreatywności i codzienny trening umysłu.Dla moich dzieci to tez szansa na dogadywanie się z dziadkami w ich ojczystym języku, a dla nas- rodziców- możliwość swobodnego wyrażania emocji i efektywniejszego wysławiania się w rozmowie z dziećmi w naszym ojczystym języku. Dla większości dzieci dwu- czy wielojęzyczność oznacza tez łatwiejszą naukę kolejnych języków obcych.
Minusy? Nie widzę żadnych. Sama zazdroszczę moim synom możliwości dorastania w wielojęzycznym środowisku.

  • Różne podejścia do dwujęzyczności w jednej rodzinie
Mój mąż obawia się, ze jego dzieci nie będą mówiły z tym samym akcentem co on i nie będą uznawane za 'swoich’ , gdy wyjedziemy do jego kraju. Namawia mnie do nauki jego języka jak najszybciej ponieważ tak będzie lepiej, gdy kiedyś wszyscy zamieszkamy w jego rodzinnym kraju. Chce żeby jego język był dominujący, bo w końcu tam będziemy mieszkać. Mój mąż ma w rodzinie przykłady, gdzie dzieci odmawiają rozmowy w języku rodzica i chcą mówić tylko po angielsku, tak jak otoczenie. (Na razie tez mieszkamy w Anglii, ale nasze bliźniaki maja dopiero 11 miesięcy). Na nic moje przekonywania, ze kiedy nasze dzieci zmienia otoczenie to zwyczajnie się przystosują, mąż nie docenia możliwości własnych dzieci. Ja natomiast widzę same korzyści.
Mąż tez jest wielojęzyczny, ale uważa, ze do nauki języków obcych najbardziej odpowiedni jest wiek szkolny. To bardzo ciekawa wypowiedź, mam nadzieję, że autorka szybko znajdzie wsparcie i cenne wskazówki od rodzin w podobnych sytuacjach i małżonkowie obiorą wspólny front.
Na wspomnianym na początku wpisu szkoleniu spotkałam kobietę, która kilka początkowych lat życia swojej córki wychowywała ją dwujęzycznie. Niestety pod wpływem krytyki najbliższego otoczenia (głównie dziadków dziecka, którzy nie znali języka angielskiego) zaniechała bilingwalnego wychowania. Teraz przyznaje, że z perspektywy czasu bardzo żałuje, że uległa wpływom otoczenia i nie pozostała przy swoim. Wiem, że taka sytuacja dotyczy wielu z Was. Sama borykam się z krytyką i ze swego rodzaju wstydem przed publicznym używaniem obcego języka lub mieszaniem języków. Zawsze w takiej sytuacji tłumaczę sobie, że w moich rekach jest dobro mojego dziecka i moich najlepszych intencji nie może stłamsić krytyka przypadkowego przechodnia, czy nieznającej tematu osoby.

Wszystkim rodzicom, którzy podzielili się swoimi refleksjami i zgodzili się na ich publikacje bardzo dziękuję i życzę samych korzyści na drodze dwujęzycznego wychowania 🙂

Z pozdrowieniami

Paulina

Zachęcam Cię do zapisania się do mojego newslettera (każdy subskrybent dostaje darmowego ebooka na temat bajek do nauki angielskiego) oraz do dołączenia do grupy Uczę swoje dziecko angielskiego. Zapraszam do polubienia fanpage Bilikid na Facebooku, obserwowania nas na Instagramie i subskrybowania naszego vloga na YouTube oraz uśmiechania się z nami na TikToku. Jeśli spodobał Ci się ten wpis i uważasz, że warto go przeczytać, będę bardzo wdzięczna jeżeli wyrazisz to w komentarzu, dasz like lub udostępnisz. 

Wszystkie treści na blogu i w social mediach są darmowe. To rezultat mojej ciężkiej pracy, wynikającej wielkiej pasji. Będzie mi bardzo miło, jeśli zechcesz odwiedzić mój sklep i zdecydujesz się na zakup oferowanych produktów. Dzięki temu zarówno blog, jak i ja możemy się rozwijać! 

Jeżeli treści, które publikuję i moje pomysły są dla Ciebie inspiracją do stworzenia czegoś innego i opublikowania w Twoim miejscu w sieci, nie zapomnij podać linka do mojej strony jako źródła Twojej inspiracji. Twórco internetowy – pamiętaj, że kopiowanie treści bez podania źródła jest niezgodne z prawem.

Udostępnij post