Kursy dla maluszków od 2 roku życia – relacja z zajęć pokazowych

Praca z dziećmi jest dziecinnie prosta

Jak już zapowiedziałam na swoim fan page na Facebooku, wybrałam się na lekcje pokazowe zajęć językowych dla dzieci najmłodszych. Ofert dla maluszków poniżej wieku przedszkolnego jest niewiele w stosunku do starszych grup wiekowych. Wydaje się, że popyt na taką usługę wzrasta, mało jest odpowiedzi na to zapotrzebowanie, ale coś jednak zaczyna się dziać, np. w takiej placówce jak Roodi Rood’s English School. Ciekawe dlaczego jest tak mało ofert językowych dla dzieci poniżej 2 czy 3 lat? Hmm… przecież praca z dziećmi jest dziecinnie prosta, jak twierdzą niektórzy. Jeśli ktoś upiera się przy tym stwierdzeniu to polecam się wybrać na jeden dzień do przedszkola… . Wracam stricte do tematu. Miałam okazję obserwować spotkanie pokazowe dla najmłodszych dzieciaczków . Niestety sama, bo mój synek zachorował.

Ciekawy miś

Zainteresować dwulatka wydaje się być łatwym zadaniem, zgodzę się z tym, ale skupić na dłużej jego uwagę, to już nie lada wyzwanie! Prowadzącej zajęcia według metody Teddy Eddie istotnie się to udało. Zapewne za prawą tytułowego misia oraz umiejętności i przyjaznej aparycji lektorki. Już po jednych zajęciach widać było, że metoda jest dobrze przemyślana, zaplanowana i sprawdzona, a także skuteczna. Dzieci brały udział w jednych przykładowych zajęciach i z minuty na minutę widać było jak się otwierały i nabierały odwagi. Z radością i zaciekawieniem wchodziły w interakcje z misiem oraz lektorką w języku obcym.

Metoda Teddy Eddie jest jeszcze słabo znana w Poznaniu, skąd piszę. Póki co oferuje ją jedna szkoła językowa. W innych miastach zyskała już wielu zwolenników. Powstała kilka lat temu. „W jej tworzeniu brał udział zespół złożony zarówno z metodyków, jak i właścicielek szkół językowych, które są jednocześnie… mamami. To ich dzieci były pierwszymi i najbardziej surowymi recenzentami metody.” (Zaczerpnięto z oficjalnych materiałów metody Eddie Teddie.)
W założeniach metody jest wszystko, co powinno znaleźć się w kursie skierowanym do małych dzieci: nauka w wesołej, przyjaznej atmosferze, duży zasób słów i wielorakie materiały oraz pomoce, oparty o metody najlepsze dla dzieci (zabawa, powtarzalność i konsekwencja, komunikacja, osłuchiwanie, zanurzenie w języku), system współpracy z rodzicami i wspierania nauki w domu. Metoda stawia nacisk współpracę z rodzicami i dostarcza rodzicom pomocne materiały do pracy domu. Wydaje się być dobrze przemyślana i metodycznie szczegółowo dopracowana.

Angielski i muzyka

Kilka dni później wybrałam się na inne zajęcia pokazowe. Nazwa i logo w oczywisty sposób sugerowały, że będą to zajęcia muzyczno-językowe dla dzidziusiów, bobasów, niemowląt (tak słownik tłumaczy słowo baby). Zabrałam mojego, już zdrowego, półtorarocznego dzidziusia na te zajęcia i widać  było, że Jemu się bardzo podobały. Wyszalał się przy muzyce, tak jak lubi. Mi jednak te zajęcia nie podobały się wcale. Z punktu widzenia człowieka znającego się na rzeczy, dopatrzyłam się wielu nieprawidłowości. Zajęcia były przygotowane bardzo „prowizorycznie”, „niefachowo”? Nie jestem pewna jakiego słowa użyć. Dało się zauważyć chaos i brak planu oraz konsekwentnych działań. Miałam wrażenie, że prowadząca oferuje dzieciom kilkanaście piosenek, jedna po drugiej, takich jakie jej się przypominają w danym momencie. Nie zauważyłam wyraźnego początku i końca zajęć, płynnych przejść do kolejnych aktywności, przygotowania dzieci do nowych piosenek. Ilość słownictwa zaserwowanego maluchom na jednych 45- minutowych zajęciach także mnie przeraziła. Bo każda piosenka mówiła o czymś innym… Zgrabnie ujmując, rzekłabym, że były to zajęcia spontaniczne. Wielu z Was z pomocą YouTube i zabawek zorganizowałaby takie zajęcia od ręki. Co do muzycznej strony, to polegała ona na puszczaniu dzieciom popularnych piosenek. Nie mieliśmy okazji zagrać na żadnym prawdziwym instrumencie, ani jego dziecięcej wersji. Celowo nie podaję nazwy. Chcę Was uczulić jedynie na to, żebyście zwracali uwagę na szczegóły, które budują całość. Np. materiały z jakich korzysta się na zajęciach, przebieg spotkania, słownictwo i ilość powtórzeń na spotkaniu, przygotowanie prowadzącego.

To tylko fragment rzeczywistiści

Ciężko jest ocenić cały kurs po jednych zajęciach. Mogę jedynie powiedzieć, że spotkanie pokazowe mają na celu możliwie najlepszą prezentację oferty. To pierwsze spotkanie z misiem przygotowane było bardzo dobrze i wiarygodnie. Wybierając dodatkowe zajęcia dla malucha na pewno poważnie zastanawiałabym się na ofertą Teddy Eddie. Na sam koniec dodam, że nie jest to artykuł sponsorowany, a jedynie moje przekonanie, że dobre trzeba chwalić.

Nie musisz, a nawet nie powinnaś od razu decydować się na kurs językowy dla dziecka, czy zajęcia dodatkowe. Wiele razy wspominałam na moim blogu, że angielskie bajki dla dzieci mogą być nieocenioną pomocą w nauczaniu tego języka dzieci. W temacie bajek dla dzieci i ich roli w nauce języka angielskiego napisałam cały darmowy e-book. Znajdziesz w nim wiele informacji na temat efektywnego i aktywnego oglądania anglojęzycznych bajek oraz listę 10 propozycji bajek do nauki angielskiego wraz z opisami oraz źródłami, gdzie znajdziesz zadania i gry do każdej bajki. Co więcej, mam nadzieję, że te propozycje Cię zaskoczą, bo na liście nie znajdziesz ani Peppa Pig, ani Paw Patrol 🙂 

Pobierz e-book za darmo:  https://www.subscribepage.com/ebookbilikid

Wiele zabaw możesz przeprowadzić z dzieckiem sama, w domu, bez specjalnego przygotowania, ani drogich gadżetów. Przykłady angielskich zabaw dla dzieci pokazywanych przeze mnie znajdziesz na moim kanale na YouTube. 

Wiele osób myśli „Znam angielski, mogę sama spróbować bawić się rozmawiać w tym języku ze swoim dzieckiem”, tylko jak się za to zabrać. Jak zacząć?  Gdzie i jak szukać dobrych jakościowo materiałów do przekazywania języka angielskiego dziecku? Tego uczę na swoim kursie online „Jak zacząć uczyć dziecko angielskiego?” dostępnym w sklepie.  Wskazuję sprawdzone książki, piosenki, bajki i edukacyjne show, a także zabawy i rymowanki. 

Jest tego bardzo dużo w sieci i problemem współczesnego internauty jest odnaleźć się w natłoku informacji i źródeł i wybrać te rzetelne i dobre jakościowo materiały. Wiele z nich rekomenduję na swoim blogu. Kieruję się zasadą, że polecam jedynie materiały, których użyłabym z własnymi dziećmi, czy uczniami. 

 

Pozdrawiam

Paulina

Zachęcam Cię do zapisania się do mojego newslettera (każdy subskrybent dostaje darmowego ebooka na temat bajek do nauki angielskiego) oraz do dołączenia do grupy Uczę swoje dziecko angielskiego. Zapraszam do polubienia fanpage Bilikid na Facebooku, obserwowania nas na Instagramie i subskrybowania naszego vloga na YouTube oraz uśmiechania się z nami na TikToku. Jeśli spodobał Ci się ten wpis i uważasz, że warto go przeczytać, będę bardzo wdzięczna jeżeli wyrazisz to w komentarzu, dasz like lub udostępnisz. 

Wszystkie treści na blogu i w social mediach są darmowe. To rezultat mojej ciężkiej pracy, wynikającej wielkiej pasji. Będzie mi bardzo miło, jeśli zechcesz odwiedzić mój sklep i zdecydujesz się na zakup oferowanych produktów. Dzięki temu zarówno blog, jak i ja możemy się rozwijać! 

Jeżeli treści, które publikuję i moje pomysły są dla Ciebie inspiracją do stworzenia czegoś innego i opublikowania w Twoim miejscu w sieci, nie zapomnij podać linka do mojej strony jako źródła Twojej inspiracji. Twórco internetowy – pamiętaj, że kopiowanie treści bez podania źródła jest przestępstwem. 

Udostępnij post